Pani Weasley stwierdziła, że zabezpieczenia w okół domu muszą być dwa razy bardziej wzmocnione, bo Voldemort już raz się odrodził. Na te słowa Harry oburzony uznał, że matka Rona nie wierzy w jego możliwości. Tonks chciała go uspokoić, ale skończyło się na wyzwiskach. Potter nazwał ją Nimfadorą, więc ta śmiertelnie się obraziła. Lupin biegał za nią, by nie zrobiła czegoś głupiego, a Fred z Georgem żartowali sobie z jego "wilczej natury". Ginny na to określenie zakrztusiła się herbatą. Malfoy ( który okazał się być tym dobrym) zaczął rudą klepać po plecach.
Policzki dziewczyny zapłonęły, czego nie omieszkał skomentować Ron. Wtedy Ginny gdyby mogła to zapadłaby się pod ziemię.
Luna z uśmiechem patrzyła na czerwoną koleżanką i uznała, że to chrapak krętorogi tak na nią działa. Bill parsknął mówiąc, że to miłość przy okazji popychając swoją żonę. Fleur wsadziła łokieć w jedzenie Nevilla. Zaczęła przepraszać chłopaka, ten tylko kiwał głową zawstydzony. A przecież to nie jego ręka była w owsiance.
Hermionie omal oczy nie wypadły, tak nimi przewracała. Jednak Granger uspokoiła się widząc Mistrza Eliksirów. Mężczyzna podał jej rękę, a ona bez wahania ją przyjęła. Na widok wyszczerzonego Snape'a Ginny zapomniała o Draco, Fleur strąciła jeszcze sok. Lupin potknął się. Włosy Tonks przybrały kolor różowy. Harry zabierał szczękę z podłogi zapominając zupełnie o lekceważeniu jego mocy. Ron rzucał gromy na Hermionę, a pani Weasley stwierdziła, że Nora jest bezpieczna i bez zaklęć.
Coś dziwnego :)