piątek, 27 marca 2015

Szafka Zniknięć ~ incipiens*

 Szedł pomiędzy półkami Pokoju Życzeń. To tutaj spędzał ostatnie miesiące... na szukaniu i naprawie szafki zniknięć. 
-No dalej. Dalej.- uderzył w drewno ze złością.-  Harmonia Nectere PassusHarmonia Nectere Passus...- powtarzał zaklęcie, aż usłyszał pyknięcie. Z duszą na ramieniu otworzył powoli drzwiczki i serce mu zamarło. 
 Żył. Zwierze żyło, a to znaczy, że...
-Nie, nie możliwe- wyszeptał, a od ścian odbił się świergot ptaka. Złapał się za głowę. Powinien poinformować ich o tajemnym przejściu do szkoły. Stracą go jeśli tego nie zrobi. Przecież TO było jego zadanie. 
  Kopnął w rozpaczy mebel i krzyknął. Ściągnął na szkołę niebezpieczeństwo, postąpił samolubnie. 
"On zabije ci rodzine" usłyszał w głowie syk ciotki. Nawet nie wiedział, kiedy po jego policzkach pociekły łzy. Fuknął. On nie płakał. Nie mógł. 
  Ze wstrętem wytarł słony płyn i wybiegł  z komnaty. Boleśnie pragnął ją ujrzeć. Chciał prosić o wybaczenie, za to, że skazał wszystkich na śmierć. 
  Otworzył z rozmachem drzwi Wielkiej Sali i przystanął w progu. 
Uczniowie Hogwartu beztrosko rozmawiali i śmiali się. Nie byli świadomi nadchodzącej wojny. 
Przejechał po nich wzrokiem i w końcu ją zobaczył. Teraz mógł uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, że on przeżyje. Bo co do tego, że ona przetrwa to starcie nie miał wątpliwości. Będzie ją chronił... do końca. 
 Zrobił krok w jej stronę, ale nagle oprzytomniał. Przecież ona go nienawidziła. 
-Hermiona Granger- powiedział. Ich oczy się spotkały. A on ją kocha.

-No proszę proszę... szlama Granger- chłopiec o blond włosach wpatrywał się w czerwoną twarz gryfonki.
-Spadaj- parsknęła i chciała go obejść, jednak on jej nie pozwolił.
-Uważaj- zbliżył się- rzeczy czasem znikają. Ludzie też- zagroził. Dziewczyna uniosła głowę.
-Więc na co czekasz?- zmarszczyła brwi i już jej nie było.

-Draco- wyczytał z jej ust i uśmiechnęła się.

***
*incipiens- początek


czwartek, 19 marca 2015

Niewybaczalne

-Jestem Hermiona Granger. A… ty?
-Ron Esley, a tu Arry Potter- Dziewczyna z uniesionymi brwiami taksowała wzrokiem rudego chłopaka, który pchał do buzi fasolki wszystkich smaków.
-Harry Potter- poprawił chłopiec w okularach. Czarnowłosy myślał, że Hermiona się udławi własną śliną, krzyknie, że to chłopiec-który-przeżył. Jednak nic takiego nie nastąpiło.
-Co robicie?- wpakowała się do przedziału- Ja szukam żaby Nevilla Longbottoma. Jest strasznie zdenerwowany, a babcia nie może o tym wiedzieć… podobno kupili ją na Nokturnie.
-Babcię?- spytał głupio Ron.
-Żabę! Nie chcę być wścibska ale…
-Dziewczyno wtargnęłaś do tego przedziału i zasypujesz nas gradem pytań… i tak będziesz wścibska -Wesley przegryzł gumowego żelka.
-Ale masz coś na nosie- skończyła zdanie.
-Co to jest Nokturn?- teraz Granger zwróciła się do Harrego.
-Dzielnica na ulicy Pokątnej- już miała mówić dalej gdy pociąg zwolnił.
-Chyba dojeżdżamy do Hogwartu- sapną Ron, Hermiona zdenerwowana wyszła.
-Totalnie walnięta- stwierdził rudy i zajął się otwieraniem magicznej karty.


Teraz gdy klęczał przed ciałem Dumbledora, gdy Hermiona płakała w ramię Ginny, a Ron z przerażeniem na twarzy trzymał dłoń Luny. Teraz gdy świat magii stracił swojego przywódcę, chłopiec- który – przeżył już nie czuł potrzeby szukania horkruksów. Chciał być niewidzialny, osunąć się w nicość.
            I nagle naszła go myśl. Został oszukany. Oszukany w najgorszy z możliwych sposobów.
-Malfoy- warknął. Tłum uczniów poruszył się niespokojnie. Lecz dlaczego Draco Malfoy miał zostać uznany za winnego? Nie mógł, on nie miał wyboru. Inaczej Voldemort by go zabił. Ale wojna tego od nas wymaga. Stawiamy swoje życie ponad wszystko inne.
            Harry w otępieniu wstał.
-Potter- profesorka od transmutacji położyła mu dłoń na ramieniu.
-Mogłem to przerwać- wydusił z siebie.- Mogłem ich zabić pierwszy. Ale on mi kazał. Oboje mi kazali tam siedzieć- tłumaczył, a Minerwa nie wiedziała o co chodzi- KAZAŁ MI PATRZEĆ JAK UMIERA!- Harry nie wytrzymał-  TO MIAŁEM BYĆ JA!- zaczął sobie wyrywać włosy. Miał tylko siedemnaście lat. Dlaczego to właśnie od niego zależało życie tak wielu istnień?
-Uspokój się- szepnęła mu do ucha Cho. Chciał ją odepchnąć. Przecież narażał jej rodzinę na śmierć.- Patrz- rozkazała czarnowłosa, a Harry z niechęcią odwrócił się. To co zobaczył za parło mu dech w piersiach. Wszyscy profesorowie i uczniowie Hogwartu wypuszczali białe iskry z różdżek. Nitki z wdziękiem wzbijały się do góry i znikały na czarnym niebie.
            Dostrzegł jeszcze coś. Wiarę i nadzieję. Każdy z osobna kochał dyrektora. Chcieli wygrać wojnę, aby wysiłki Dumbledora nie poszły na marne.
-Piękne, prawda?- nie wiedział czy mówi to Cho, czy Luna. Za bardzo uderzyła go myśl, że on zwątpił. Stał się samolubny.
-Prawda- powiedział w przestrzeń. Uniósł magiczny patyk, a z jego końca wystrzeliła smuga światła. 
Szablon - Nikumu
Grafika - Zerochan.