Szedł pomiędzy półkami Pokoju Życzeń. To tutaj spędzał ostatnie miesiące... na szukaniu i naprawie szafki zniknięć.
-No dalej. Dalej.- uderzył w drewno ze złością.- Harmonia Nectere Passus, Harmonia Nectere Passus...- powtarzał zaklęcie, aż usłyszał pyknięcie. Z duszą na ramieniu otworzył powoli drzwiczki i serce mu zamarło.
Żył. Zwierze żyło, a to znaczy, że...
-Nie, nie możliwe- wyszeptał, a od ścian odbił się świergot ptaka. Złapał się za głowę. Powinien poinformować ich o tajemnym przejściu do szkoły. Stracą go jeśli tego nie zrobi. Przecież TO było jego zadanie.
Kopnął w rozpaczy mebel i krzyknął. Ściągnął na szkołę niebezpieczeństwo, postąpił samolubnie.
"On zabije ci rodzine" usłyszał w głowie syk ciotki. Nawet nie wiedział, kiedy po jego policzkach pociekły łzy. Fuknął. On nie płakał. Nie mógł.
Ze wstrętem wytarł słony płyn i wybiegł z komnaty. Boleśnie pragnął ją ujrzeć. Chciał prosić o wybaczenie, za to, że skazał wszystkich na śmierć.
Otworzył z rozmachem drzwi Wielkiej Sali i przystanął w progu.
Uczniowie Hogwartu beztrosko rozmawiali i śmiali się. Nie byli świadomi nadchodzącej wojny.
Przejechał po nich wzrokiem i w końcu ją zobaczył. Teraz mógł uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, że on przeżyje. Bo co do tego, że ona przetrwa to starcie nie miał wątpliwości. Będzie ją chronił... do końca.
Zrobił krok w jej stronę, ale nagle oprzytomniał. Przecież ona go nienawidziła.
-Hermiona Granger- powiedział. Ich oczy się spotkały. A on ją kocha.
-No proszę proszę... szlama Granger- chłopiec o blond włosach wpatrywał się w czerwoną twarz gryfonki.
-Spadaj- parsknęła i chciała go obejść, jednak on jej nie pozwolił.
-Uważaj- zbliżył się- rzeczy czasem znikają. Ludzie też- zagroził. Dziewczyna uniosła głowę.
-Więc na co czekasz?- zmarszczyła brwi i już jej nie było.
-Draco- wyczytał z jej ust i uśmiechnęła się.
***
*incipiens- początek
***
*incipiens- początek